wtorek, 13 października 2015

8. Kły odsłonięte, ofiary ob­nażona szy­ja - tak właśnie, po­lowa­nie się zaczyna...

W psychologii jest takie pojęcie „błysk”. To jest moment, kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś, co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru.”
***


- Przepraszam, ale czy ty właśnie sugerujesz, że jestem aniołem? - spytała z niedowierzeniem.

Francis, który uważnie przyglądał się stojącej przed nim dziewczynie, kiwnął wolno głową. Szatynka przez chwilę czekała aż zacznie się śmiać i powie, że ją wkręca.

- Jesteś szalony – powiedziała, kiedy ten dalej patrzył na nią z powagą.

- Melanie... - westchnął ciężko – czy nigdy się nie zastanawiałaś, dlaczego masz czujniejsze zmysły od innych ludzi? -spytał, po czym nie dając jej szansy na odpowiedz kontynuował – Dlaczego widzisz energię? Bądź, dlaczego jest silniejsza i szybsza od przeciętnego człowieka? A czy każdy, kogo znasz miewa dziwne i niejasne sny o ognistych bestiach, z których budzi się z krzykiem co noc?
Szatynka patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami wyrażającymi zdziwienie i strach; Skąd on o tym wiedział? Nigdy o nich nie mówiła, nikomu nie powiedziała; Nikt nie wie. A jednak stojący przed nią mężczyzna ma rację, co noc, w każdą noc, miała koszmary, koszmary o istotach ze skrzydłami stojących w ogniu.
- Nie jesteś człowiekiem Melanie, nie należysz do ich rasy.....- wtrąciła się Natasza patrząc na nią z troską.
- Jesteś drapieżnikiem, predatorem – mówił dalej brunet, jakby w ogóle jej nie usłyszał – Jesteś aniołem.

Drapieżnik Predator Drapieżnik Predator — Anioł

Jego słowa powtarzały się echem w jej głowie. Nie! Jest człowiekiem! Anioły nie istnieją, demony nie istnieją.... Przed oczami zobaczyła uśmiechniętą Kate, która nucąc robiła obiad, Kate, która marszcząc z troską brwi mówiła jej, żeby uważała, Kate, która machała jej z okna, kiedy ta razem z Jessicą jechała do klubu świętować swoje urodziny, i Kate, zimna, blada, martwa leżąca w krwi....
I wreszcie Michael... Michael, który z nadludzką szybkością z samochodu znalazł się przy rozwalonych drzwiach jej domu. Michael otoczony dziwną ciemną poświatą pochylający się nad Kate, żeby po krótkiej chwili odsunąć się i oświadczyć, że nie żyje. Michael...
Czy jest w takim razie szansa, że to wszystko jest prawdziwe? Że anioły i demony, nie są tylko legendami? Że istnieją?
Z jakiegoś powodu przypomniała sobie noc jej urodzin, nie było tego wiele. Jedyne co pamiętała to przebłyski, ona wchodząca wraz z Jess to wielkiego klubu, ona, kiedy próbowała utorować drogę sobie i Jessice, ona tańczącą z Trevorem przystojnym chłopakiem o rudych włosach, ona wychodząca z klubu tylnym wyjściem, by poszukać Jess i przy okazji zaczerpnąć świeżego powietrza, pamiętała również strach, o tak, strach i siebie ociekającą przed rudowłosym potworem i ostatnie co pamiętała to miecz, krew, dużo krwi, krzyki i..... pamiętała skrzydła..... piękne ciemno-złote skrzydła.... otoczone lekką poświatą... anielskie skrzydła.

Rudowłosy potwór. Trevor. Demon. Niebieskie oczy. Skrzydła. Miecz. Krew. Anioł.


Czuła na sobie zmartwiony wzrok Francisa i wiedziała, że prawdopodobni jest teraz bledsza od mleka — Jest jeszcze coś, co musisz wiedzieć Melanie.... - odetchnął głęboko – Od twoich siedemnastych urodzin jesteś najbardziej pożądaną istotą na ziemi i niebie. Nie tylko anioły będą chciały cię znaleźć, ale też demony, czarodzieje, wampiry, zmiennokształtni, to tylko kilka z ras, które nie spoczną, póki cię nie znajdą.
Wszystkie te chwile, kiedy myślała, że zaczyna wariować, kiedy jej sny, zamiast zniknąć z wiekiem się nasiliły, momenty, w których wydawało się jej, że Kate magicznie, telepatycznie przeniosła książkę z półki po drugiej stronie pokoju do niej, kiedy stała w kuchni. Wszystko teraz robiło sens, wszystkie te legendy i opowieści o dzielnich wojownikach ze skrzydłami, którzy chronili ludzkość od krwiożerczych bestii, które Kate miała zwyczaj jej opowiadać, kiedy była mała, były prawdą. Teraz już wie, dlaczego czasami miała wrażenia, że Kate ją okłamuje lub czegoś jej nie mówi. Jej rodzice nie byli ludźmi i nie zginęli w wypadku. Zostali zamordowani, przez ich własną rasę, ponieważ nie chcieli im oddać ich jedynego dziecka; Mnie.
Wychodzi na to, że to ja jestem powodem, przez którego wszystkie bliskie mi osoby giną.
Ale dlaczego?
Dlaczego moi rodzice i inne anioły były gotowe za mnie umrzec?
Co jest we mnie takiego specjalnego, że pragną mnie mieć wszystkie rasy istot paranormalnych? Anioły, demony, czarodzieje, zmiennokształtni...
Jak to się stało, że z dnia na dzień,
z normalnej nastolatki stałam się najbardziej poszukiwaną istotą na ziemi, jak i niebie?
***

(...)Na potężnym srebno-czarnym tronie, siedział młody mężczyzna o czarnych jak smoła włosach i srebrnych oczach. Jego przystojna twarz była wykrzywiona w mieszance irytacji i znudzenia, a srebrne oczy świdrowały klęczącego przed nim wojownika.

- Czego chcesz Abandonie? - spytał w końcu.

- Panie – wojownik skinął głową w wyrazie szacunku, zanim napotkał wzrok młodego mężczyzny – Jeden z niższych demonów, przyniósł dość interesujące wieści z ostatniego polowania, o dziewczynie o dość niecodziennym zapachu i ...
- Mam ważniejsze sprawy na głowie niż słuchanie o jakiejś dziewczynie, która smakowała jednemu z moich podwładnych, Abandonie. - przerwał mu ciemnowłosy.
Abandon przewrócił oczami i stanął na równe nogi. Doprawdy, o jego przyjacielu można powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest cierpliwy.

- Dziewczyna była chroniona przez Proculusa.

Cisza, która nastała po tym, jak to powiedział, przypominała cisze przed burzą, przerażająca, namacalna i sprawiająca, że włosy na karku stają dęba, ostrzegając przed nadchodzącym niebezpieczeństwem.
Siedzący na tronie młody mężczyzna w jednej chwili zamienił się w posąg, jego twarz po raz kolejny stała się wyćwiczoną przez stulecia maską, niepozwalającą dojrzeć jakikolwiek uczuć. Jednak Abandon znał księcia na tyle dobrze, że był w stanie dostrzec jak cały się spina po usłyszeniu imienia archanioła, zobaczył jak przez parę sekund jego oczy zabłysnęły furią, zanim także w nich zagościła obojętność mająca za zadanie ukryć prawdziwe uczucia ciemnowłosego.

- Ach, Proculus. Michael Proculus
na ratunek – powiedział wreszcie głosem pełnym jadu, pochylając się w stronę wojownika.
- A więc teraz bawi się w ratowanie śmiertelników, a może dla rozrywku chciał mnie jeszcze bardziej zirytować zabijając jednego z urokliwych?

Abandon wzruszył ramionami, zastanawiając się, czy dobrym posunięciem byłoby powiedzenie jego przyjacielowi, do jakiego wniosku doszedł.
- Myślę, że tu chodziło o dziewczynę... - zaczął ostrożnie, obserwując reakcje ciemnowłosego. Na twarzy młodego mężczyzny pojawił się zaś lekceważący uśmiech – Śmiertelnicy są żałośni. Do czego potrzebna by Michaelowi jakaś ludzka dziewczyna? No, chyba że do...
- Pachniała inaczej – przerwał mu szybko Abandon – Teumiel, również powiedział, że była silna, zbyt silna jak na zwykłego człowieka.
- Sprawdziłeś jego wspomnienia? - spytał ostro ciemnowłosy – Może być Nefilim, Marcus jeden wie, że rozmnażają się prawie tak szybko, jak ludzie — wzruszył obojętnie ramionami.
- Nie sądzę...
-Abandonie, testujesz moją cierpliwość. Nie masz żadnego, nawet najmniejszego dowodu, że śmiertelniczka jest czymś innym niż właśnie śmiertelniczką, czy Nefilim. I póki nie znajdziesz śladu jej „niezwykłości” nie chcę marnować na nią więcej czasu. - powiedział władczym tonem, po czym spojrzał przymrużonymi oczami na wojownika, jednak po chwili jego oczy rozszerzyły się nieznacznie ze zaskoczenia, kiedy zobaczył, że ten uśmiecha się przebiegle.
Wiedziałem, że to powiesz, więc rozkazałem myśliwym dowiedzieć się o niej wszystkiego od dnia urodzenia do ulubionego koloru. - rzekł z zadowolonym siebie wyrazem twarzy.
Ciemnowłosy uniósł jedną brew i machnął ręką, nakazując mu kontynuować.
- Mam powody by sądzić, że dziewczyna jest potomkinią Xandry – powiedział cicho, lecz poważnie wojownik, podając siedzącemu na tronie mężczyźnie grubą teczkę – Otwórz a zrozumiesz, o czym mówię.
Mężczyzna spojrzał na niego jawnie zirytowany, ale otworzył teczkę i zaczął czytać. Abandon uważnie go obserwował, próbując dostrzec nawet najmniejszy gest. Po kilku minut ciemnowłosy, że świstem wciągnął powietrze i spojrzał na stojącego przed nim mężczyznę.

-
Wyślij najlepszych myśliwych, do końca tygodnia chcę wiedzieć gdzie i z kim jest Melanie Montagory. - rozkazał, po czym wyszedł z sali tronowej.

Uśmiechnął się zadowolony kiedy drzwi zamkneły się za nim z hukiem  i skierował się w stronę północnej części pałacu, do biblioteki, z proloctwami. A więc przepowiednia Arthemusa była prawdą, potomkini życia i śmierci o niezwykłej mocy w końcu się narodziła i niedługo zajmie swe miejsce przy boku księcia piekła lub nieba.






----------------------------------------
Kochane aniołki czy raczej diabełki, wreszczie po 3-mięsiecznej przerwie nowy rozdział. Powoli, krok po kroku, zbliżamy się do końca historii, tak wiem pewnie co myślicie że opowieść nawet się jeszcze nie zaczeła, ale zaczynając od następnego rozdziału, rozdziały będą pojawiać się dłuższe, dużo dłuższe. Każdy będzię miał około 4000-6000tyś. słów. Zaplanowane mam 17-20 rozdziałów, więc zostało nam około 7-10 więcej.