1997/ Ateny,Grecja
Z małej chatki w lesie słychać było donośne krzyki kobiety.
- Zabiezpieczyłem drzwi i droge - rozległ się głos za moimi plecami, który należał do przystojnego blondyna o ciepłych brązowych oczach, na oko był około 30.
- Dobrze wiesz że to nic nie da. I tak nas znajdą - powiedziałem z irytacją.
- Przestań,oczywiśćie ze to coś da! Zyskamy więcej czasu,może nawet uda nam się wyjść z tego cało. - powiedział wkurzony blondyn, choć w ostatnie słowa sam nie wierzył.
Zadne z nich się już więcej nie odzywało.Oboje z zamyśleniem wpatrywali się w duże okno w przytulnym salonie. Doskonale zdawali sobie sprawe z tego że dzisiaj zginą.
Kilka minut póżniej znów rozległy się krzyki kobiety i ciche próby uzdrowiciela uspokójenia jej. Po chwili krzyki i przęklenstwa ucichły i dało sie słyszeć donośny płacz dziecka.
Niewiele myśląc wysoki brunet wtargnąl do małego pokoju w którym jego ukochana rodziła.
Uśmiechnięta Aurora przytulała do siebie malutkie niemowle. Brunet nie mógł oderwać od nich wzroku, sam nie mógł uwierzyć we własne szczęśćie. W tej chwili nie obchodziło go że odział archaniołów ich szuka, że dwunastka pragnie ich śmierci, dla niego teraz liczyło sie tylko małe niemowle w rękach jego ukochanej.
- To dziewczynka - powiedział cicho uzdrowiciel.
Nie mogąc dłużej wytrzymać brunet z okrzykiem radośći podbiegł do swojej żony.
Aurora z uśmiechem podała mu dziewczynke o pięknych oczach koloru burzy.
Jak tylko ją wziął na ręce płacząca dotychcas dziewczynka ucichła i zaczeła się w niego wpatrywać. Uśmiechnął się do swojego malenśtwa po czym spojrzał na swoją ukochanom.
- Melanie - powiedział z błyskiem w jego oczach, takich samych jak dziewczynki.
- Melanie - powtórzyła Aurora z szczęśćiem wypisanym na twarzy.
Wyczuł ich w tym samym momencie w którym frontowe drzwi chatki wybuchły. Spojrzał ostatni raz na dziewczynke po czym oddał ją brunetce o brązowych oczach ,która była żoną blondyna i jego przyjaciela.
- Opiekuj się nią - rzekł do Kate rozwijając swoje złoto-czarne skrzydła,kątem oka zauważając ze Aurora robi to samo.
Wiesz ze będę - odparła Kate po czym znikneła.
W tym samym momencie w którym do pomiescenia wpadły dziesiątki archaniołów.
Oo widze, że im dalej tym lepiej :) błędów malutko, tekst zaczyna trzymać w napięciu :) Tylko ja osobiście bym bardziej przedstawiła postacie ponieważ pod koniec się pogubiłam kim jest żona blondyna i kim jest on? może coś przeoczyłam? :/ Pozdrawiam, http://ciasteczkowa-w-kuchni.blog.pl/
OdpowiedzUsuńPoprawie się z tymi postaciami w nastepnym rozdziale :)
UsuńAle już pisze o co chodziło z tym blondynem wystepuje on na początku opowiadania "rozległ się głos za moimi plecami który należał do przystojnego blondyna o ciepłych brązowych oczach"
Dziękuje za rade i wesołych świąt! ;)
Ja bym zmieniła czcionkę bo ta strasznie pali po oczach kolorem i źle się czyta :c
OdpowiedzUsuńhttp://lovett-lov.blogspot.com/
Wesołych Świąt :*
Też tak uważam zamierzam zmienić czcionke przy najblizszej okazji :) co zapewnie nastąpi jutro. Wesołych Świąt! ❤
UsuńŚwietne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńliveteen17.blogspot.com
Otrzymałeś ode mnie nominację do Liebster Blog Award!
OdpowiedzUsuńTutaj masz wszystkie informacje:
http://fashionstationbymathilda.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html
Powodzenia :)
Przez chwilę myślałam, że Kate nie zdąży zniknąć, ale na szczęście się udało i wszystko zakończyło się dobrze. Ciekawa jestem, czy to właśnie Melanie jest tą dziewczyną z przepowiedni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Em