niedziela, 15 marca 2015

5.-1 Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart. -cz.1


Pomiędzy odrzuceniem, lękiem, kłamstwem a miłością tkwi tajemnica, która staje się wewnętrznym więzieniem. Czasem jedna chwila zdecyduje o przyszłości...


***

- Co ONA tu robi?! - rozległ się glos za moimi plecami.

Po raz kolejny zapadła grobowa cisza, tym razem wszyscy patrzyli się na punkt za mną. Powoli odwróciłam się mając złe przeczucie i....


I ujrzałam najprzystojniejszego chłopaka, jakiego miałam okazję zobaczyć w całym moim krótkim życiu, nie przedłużając wyglądał po prostu jak anioł.
A przynajmniej tak sądziłam, póki się nie odezwał.

- Co ona tu jeszcze robi? Już wystarczająco czasu nam zmarnowała. -

Zmarnowałam? Ja zmarnowałam ich czas? Przepraszam bardzo, ale to ja tu jestem poszkodowana, na litość boską przecież oni mnie porwali! Po jego słowach znowu rozpoczęła się ostra dyskusja, wszyscy znowu próbowali przekonać pozostałych do swojego zdania, a niebieskooki, po prostu mnie wyminął i nonszalancko usiadł na fotelu, co jakiś czas włączając się do dyskusji.
Latałam wzrokiem od jednego do drugiego, w ogóle nie pojmując co ja mam z tym wszystkim wspólnego. Kiedy po raz któryś jakiś mężczyzna wytknął mnie palcem robiąc przy tym niezadowoloną minę, nie wytrzymałam.

- To wy mnie porwaliście! - krzyknęłam.
Oczy wszystkich ponownie zwróciły się na mnie, a ja stałam pośrodku tych równie dziwnych, jak i pięknych ludzi, zastanawiając się jak ja się tu znalazłam i najważniejsze co ja tu jeszcze robie. Ich wzrok był równie przeszywający, jak i irytujący, sprawiał, że miałam ochotę odwrócić się na pięcie i wyjść.

-Nie porwaliśmy cię — powiedział wreszcie mężczyzna, który wcześniej po mnie przyszedł.

Jego spokojny głos podziałał na mnie jak płachta na byka.

- Nie porwaliście mnie? Oczywiście, że nie, po prostu mnie przetrzymujecie wbrew mojej woli, w nieznanym mi miejscu — powiedziałam sarkastycznie. - To jest to samo co porwanie — dodałam.

-Zostawcie nas samych — powiedział mężczyzna do pozostałych zebranych. Bez słowa sprzeciwu po kolei kierowali się w stronę drzwi, nie którzy z wyraźną ulgą, inni z grymasem na twarzy. Już po chwili zostaliśmy sami, no prawie sami.

- Ty też masz wyjść Michaelu — powiedział do posiadacza pięknych niebieskich oczu, kiedy ten nie ruszył się nawet o milimetr. Po wyrazie twarzy chłopaka śmiało można by było stwierdzić, że chciał coś powiedzieć, ale najwidoczniej zrezygnował, kiedy napotkał wzrok bruneta. Z głośnym westchnieniem wstał z fotela tym samym kierując się w stronę drzwi, oczywiście wychodząc nie zapomniał obdarzyć mnie ostatnim wrogim spojrzeniem.

Po jego wyjściu zapanowała perfekcyjna cisza, mężczyzna zajął miejsce za ogromnym biurkiem, w tym samym czasie wskazując mi miejsce przed nim. Za jego przykładem usadowiłam się w dużym złotym fotelu. Przez dłuższą chwile, brunet nic nie mówiąc wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w tylko jemu znany punkt, najwyraźniej intensywnie nad czymś rozmyślając. Nie mam pojęcia ile czasu minęło, zanim ponownie się odezwał, ale gdy to zrobił moje serce automatycznie zabiło mocniej.

- Wierzysz w potwory? - spytał, w dalszym ciągu patrząc na ścianę.

Wierzysz w potwory? Jego pytanie odbijało mi się w głowie jak echo, czy wierzyłam w istoty tak jak kiedyś myślałam chowające się pod moim łóżkiem? Istoty, które widywałam w swoich koszmarach? W tym momencie tego nie wiedziałam.

- Nie jestem pewna co masz na myśli.. - powiedziałam niepewnie, jednocześnie próbując odgonić nieprzyjemne myśli, w których moi porywacze okazują się chorymi umysłowo psychopatami.

- Potwory, wierzysz w ich istnienie? - powtórzył swoje pytanie.

Znowu na to słowo moje serce niebezpiecznie zabiło, gorączkowo się wierciłam jednocześnie myśląc, nad odpowiedzią której nie znałam. Czy wierzyłam? I tak, i nie. Brunet nie doczekując się odpowiedzi, przeniósł spojrzenie swoich brązowych oczu, że ściany na mnie.

- Jacy są twoi rodzice? - spytał nagle zmieniając temat.

Zamurowało mnie i to dosłownie, przez jak mi się wydawało dość długą chwile nie mogłam wydusić z siebie słowa a co dopiero pełne zdanie. I tu nawet nie chodziło o niespodziewaną zmianę tematu, czy dość dziwne pytanie. Mój mózg działał teraz na najwyższych obrotach, zazwyczaj starałam się nie myślec o NICH, moich rodzicach, a co dopiero o nich rozmawiać. Ten temat zawsze był dla mnie drażliwy i choć wiem, że śmierci nie da się pokonać to i tak nie przeszkadza mi to w czuciu się, jak niekochane i osierocone dziecko. No dobra może nie dokładnie osierocone, bo w końcu mam Kate, ale mimo tego, że bardzo ją kocham to nie zastąpi mi ona rodziców, rodziców których nawet nie znałam.

- Nie zdążyłam się przekonać — rzekłam po chwili, starając się przybrać najbardziej obojętny ton, na jaki było mnie stać — Umarli, kiedy byłam jeszcze niemowlakiem — dodałam beznamiętnie, ale zdradziło mnie lekkie drżenie w moim głosie.

Brunet spojrzał na mnie, wydawało mi się, że na chwili w jego oczach pojawiły się dziwne iskierki.

-Przykro mi - powiedział patrząc mi w oczy.
- Mi też - odpowiedziałam odwracając wzrok.

- Co ja tu robię? - odchrząknęłam.
Gdziekolwiek „to” jest. Jak tylko zostaliśmy sami, zupełnie zapomniałam, że zostałam porwana, miałam dziwne przeczucie, że to jego zasługa.

- Rozmawiasz — odpowiedział, rzucając mi rozbawione spojrzenie.

- Nie o to mi chodziło — podniosłam głos zdenerwowana.

*Z perspektywy Francisa
Nie zdziwiłem się, kiedy dziewczyna nie odpowiedziała, dla niej to było dziwne, niemające sensu pytanie.
Przeniosłem wzrok, że ściany na nią i kolejny raz mnie uderzyło jej podobieństwo do mojego przyjaciela, jej ojca. Miała te same burzowe oczy które, kiedy się denerwowała zmieniały kolor na intensywnie niebieski.
Zastanawiałem się, czy ona w ogóle wie kim byli jej rodzice, a najważniejsze czym byli i czym jest ona sama. Znów na nią spojrzałem, dziewczyna wierciła się niespokojnie na krześle nerwowo zagryzając dolną wargę. Zmarszczyłem brwi, oczywiście, że ona nie wie czym jest, gdyby wiedziała, umiałaby się bronić. Na samą myśl o tym, co by było, gdyby Michael się wtedy nie zjawił przeszedł mnie zimny dreszcz. Nigdy się nie zgadzałem z decyzją, jaką podjęli jej rodzice, Aurora i Aidan, nie wierzyłem, że dwunastka by się posunęła do tak drastycznego czynu, jakim było uśmiercenie niemowlęcia. Jednak pomimo tego, że się z nimi nie zgadzałem to jak na archanioła i przyjaciela przystało dotrzymałem swojej obietnicy, nigdy nie próbowałem odszukać ich córki, ani w jaki kolwiek sposób uświadomić jej czym jest. Przynajmniej do dzisiaj, demon, który ją zaatakował zdołał uciec, ale za nim to zrobił wyczuł jej zapach, od razu zrozumiał czym dziewczyna jest, i pewnie właśnie tej chwili mówi o tym swoim przełożonym. Dziewczyna nie jest już bezpieczna, dodatkowo martwiła go odpowiedz Kate, z którą się skontaktował od razu, kiedy Michael zaniósł nieprzytomną dziewczynę do szpitala, do którego potem on został wezwany, jak tylko ją ujrzał wiedział już kim ona jest, jej podobieństwo do ojca było zadziwiające. Zaraz po tym napisał do Kate, nie dość ze na odpowiedz musiał czekać 2 dni, to sama jej treść była dziwna. Otóż Kate zażądała odesłania dziewczyny do niej jak tylko ta nabierze sił, uparcie twierdząc, że sobie poradzi i Melanie będzie najbezpieczniejsza z nią, na koniec dodając, że Aurora i Aidan właśnie jej powierzyli opiekę nad nią i to nie bez powodu.

Owszem, wiedział, że nie bez powodu, ale wiedział również, że przyszła pora na powiedzenie dziewczynie prawdy, całej prawdy. Nie jest ona już bezpieczna, trzeba nauczyć ją używanie swojej mocy, jak i samej walki wręcz. Znał Kate od kołyski i to było do niej niepodobnie, wiedziała równie dobrze, jak on, że Melanie najbezpieczniejsza będzie w jednej z instytucji aniołów, a obietnica złożona Aurorze i Aidanie nie jest żadną wymówką, ponieważ wyżej wspomniani zgodnie powiedzieli, że dziewczyna ma się dowiedzieć, kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas. Cóż, ten czas właśnie nadszedł. Spojrzałem kątem oka na szatynkę siedzącą przede mną, taka bezbronna, patrząc na nią postanowiłem zadać jej pytanie, które chciałem jej zadać odkąd się obudziła, choć z góry znałem odpowiedz to jednak miałem nadzieje, że się tym razem mylę i dziewczyna wie cokolwiek.

- Jacy byli twoi rodzice? - spytałem uważnie się jej przyglądając.

- Nie zdążyłam się przekonać — rzekła po chwili starając się o obojętny ton, co niezbyt jej wyszło — Umarli, kiedy byłam jeszcze niemowlakiem — dodała lekko drżącym głosem.

Choć się tego spodziewałem, to jednak poczułem głębokie rozczarowanie, miałem taką dużo nadzieję, że jednak Kate coś jej powiedziała, oczywiście rozumiem, dlaczego kobieta tego nie zrobiła, kochała ją jak własną córkę i chciała dla niej normalnego ludzkiego życia, dlatego jej nie uświadomiła, nawet trochę.
Ale dziewczyna nigdy nie była i nigdy nie będzie człowiekiem. I czym szybciej się o tym dowie tym lepiej.

-Przykro mi - powiedziałem patrząc się w jej oczy.
- Mi też - odpowiedziała odwracając wzrok.

- Co ja tu robię? - odchrząknęła, po chwili.

- Rozmawiasz — odpowiedziałem, wiedziałem, że nie o to jej chodziło, ale nie chciałem, żeby jeszcze wracała, tak bardzo przypominała mi Aidana, czułem się jakby mój przyjaciel znowu był przy mnie.

- Nie o to mi chodziło — odpowiedziała zdenerwowana, a w jej oczach pojawiły się niebieskie iskierki.

Uśmiechnąłem się lekko, nawet złości się podobnie do niego. Po chwili jednak uśmiech zszedł z mojej twarzy, a jego miejsce zastąpił lekki smutek. Kate lepiej jej to wszystko wyjaśni, zrobi to z pewnością delikatniej i w odpowiednim tempie. Westchnąłem ciężko, po czym spojrzałem na szatynkę.

- Kate ci wszystko wyjaśni — rzekłem.

Dziewczyna raptownie wstała zaskoczona patrząc na mnie z niepokojem, jak i ciekawością.

-Skąd zna..sz mo..ją cio..tke — spytała jąkając się.

- Sama będziesz ją mogła o to niedługo zapytać — powiedziałem powoli, jednocześnie zastanawiając się kogo wysłać z nią. Cicho jęknąłem, kiedy uświadomiłem sobie, że czeka mnie jeszcze rozmowa z pewnym irytującym chłopakiem. Michael tak samo, jak demon wyczuł Melanie, tylko że on wyczuł jej dość nietypową moc. Oczywiście, od razu zażądał wyjaśnień, kto jak to ale ten chłopak potrafi być strasznie irytujący tak samo, jak i nachalny. Nagle przez głowę przeszedł mi wyjątkowo dobry pomysł, za którym będę mógł upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, odwlec rozmowę z chłopakiem i odesłać dziewczynę do domu mając pewność, że jest w miarę bezpieczna.
Uśmiechnąłem się wiedząc, jaka będzie reakcja chłopaka, nie będzie zadowolony to na pewno, ale tak ci siak nie ma wyboru.
Nacisnąłem niebieski guzik na słuchawce nowoczesnego telefonu stacjornanego.
- Co mogę dla pana zrobić, panie Francis — Już po chwili rozległ się głos Agathy, jednej z moich sekretarek.

- Karz Michaelowi do mnie niezłocenie przyjść, Agatho — powiedziałem grzecznie. Po czym odpłynąłem w myślach, zastanawiając się jak mu to powiedzieć. Wróciłem na ziemie słysząc głośnie odchrząkniecie gdzieś blisko mnie. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem, że szatynka wciąż jest, że mną w biurze.

- Będę mogła tak po prostu wrócić do domu? - spytała niedowierzając.

Zmarszczyłem brwi, co za głupie pytanie, ale mimo tego odpowiedziałem — Oczywiście, a czego się spodziewałaś?

- No, ee tego w filmach zazwyczaj porywacze żądają okupu czy coś takiego — powiedziała skrępowana.

Doprawdy istoty ludzkie mają dosyć specyficzną wyobraźnię. Zapomniałem ze dziewczyna, pomimo moich zaprzeczeń wciąż sądzi, że jest porwana a ja jestem jej porywaczem.

Zaśmiałem się cicho, po czym skierowałem spojrzenie swych brązowych oczu na nią.

- Twoja ciotka ci wszystko wytłumaczy, ale wiedz, że ja cię nie porwałem, znaleźliśmy cię... ranną — zawahałem się, ale już po krótkiej chwili kontynuowałem — I przywieźliśmy do szpitala - zakończyłem swoją wypowiedz przyglądając się dziewczynie, która znów zajęła miejsce w fotelu i patrzyła na mnie z niepewną miną.

Po chwili odwróciłem od niej wzrok i znów nacisnąłem niebieski przycisk. - Agatho, przyślij też do mnie Natasze. - powiedziałem szybko i bez zbędnych słów się rozłączyłem.
Już po chwili rozległo się pukanie, po czym do pomieszczenia weszła czarnowłosa piękność.

- Chciałeś coś Francisie? - spytała z włoskim akcentem.

- Czy mogłabyś zając się Melanie, iść z nią na obiad na przykład?- uśmiechnąłem się do niej ciepło.

Kobieta od razu się rozpromieniła i zwróciła się do Melanie - Chodź dziecko, trzeba cię porządnie nakarmić - zaśmiała się chwytając Melanie za rękę i wyprowadzając ją z pokoju.

Odetchnąłem z ulgą, kładąc głowę na biurku,nareszcie spokój. Przez trzy dni wszystko stanęło na głowie, a  ten tydzień już beż tej dziewczyny nie należał do najspokojniejszych.

Mój spokój jednak nie trwał długo już po chwili ktoś wtargnął do pokoju bez pukania. Nie musiałem podnosić wzroku żeby wiedzieć kto to taki.

- Słucham ? - odezwał się ktoś mocno zirytowanym głosem.



***
Żadna prawda nie może uleczyć smutku po stracie ukochanej osoby. Nie może go uleczyć żadna prawda, żadna uczciwość, żadna siła, żadna dobroć. Przeżywszy ten smutek w pełni, możemy się jedynie czegoś z niego nauczyć, lecz to, czego się nauczymy, wcale nam się nie przyda, kiedy nadejdzie następny, niemożliwy do przewidzenia smutek.”

Od Autorki: Kochani! Wiem, że długo czekaliście na ten rozdział i wiem, że znowu on mało bądź niczego nie wyjaśniał, ale miejcie spokojne głowy, ponieważ jest to dopiero pierwsza część rozdziału, w drugiej będzie więcej wyjaśnień, ale oczywiście wraz z odpowiedziami przyjdzie więcej pytań.
Musze przyznać że jestem z siebie zadowolona, nie przywykłam do pisania długich rozdziałów a ten ma aż 11 stron w wordzie.













17 komentarzy:

  1. Kochana Sandro A,

    Powiem Ci szczerze, że byłam w szoku kiedy pod rozdziałem przeczytalam, że u Ciebie pojawiła się nowa notka. Rozdział jest cudowny. Ten Michael jest świetny, wiecznie wkurzony nie wiadomo o co. Współczuję Melanie pewnie czuje się strasznie zagubiona. Jestem ciekawa KIM bądź czym ona jest? Co się stało z jej rodzicami i jak wszystko wyjasni jej ciotka. W ogóle ja na miejscu Mel byłabym wściekła na ciotkę Kate za to, że czegoś mi nie powiedziała. Już nie mogę się doczekać dalszej części, w której wyjaśnisz więcej. Niestety nie pozostaje mi nic innego tylko czekać na newsa, bo nie mam żadnej teorii na temat tego o, co w tym wszystkim chodzi. Kocha zaintrygowałaś mnie!

    Życzę weny i przepraszam za krótki koment, ale po weekendzie na uczelni padam na twarz.

    Pozdrawiam i życze weny
    Em

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Em!
      Bardzo ci dziękuje za taki miły komentarz, cieszę się, że cię w jakiś sposób zaintrygowałam. Sukcesem każdego blogera jest dostanie takiego komentarza, jak i samo zainteresowanie czytelników. Kochana nie masz, za co przepraszać, doskonale cię rozumiem. A czekanie cóż nigdy nie było i zapewnię nigdy nie będzie niczym miłym, sama czekam na nowy rozdział u ciebie z niecierpliwością!

      Usuń
  2. Tak się zaczytałam, że chcę już kolejne rozdział :)
    Świetnie piszesz super się czyta, wróce tu na pewno ;)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi słyszeć, a raczej czytać, że tu wrócisz! Dziękuje też za komentarz i zapraszam do zostawienia następnym razem linku do siebie, a na pewno wejdę!

      Usuń
  3. Muszę koniecznie nadrobić wcześniejsze rozdziały, bo bez sensu czytać tylko jeden :) Ten bardzo mnie zaciekawił, muszę poczytać wcześniejsze posty :)
    http://blackberryandblue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że cię zaciekawiłam i życzę przyjemnego czytania! Mam nadzieję, że z poprzednich rozdziałów będziesz równie zadowolona co z tego.

      Pozdrawiam
      -S.

      Usuń
  4. Fantastyczny blog jak i rozdziały!!! Dopiero dziś go znalazłam i muszę przyznać, że jestem zachwycona. Koniecznie muszę nadrobić.
    Zapraszam do mnie
    http://city-immortals.blogspot.com/

    PS. Nie obrazisz się jeśli dodam cię do polecanych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że tak myślisz: ) I oczywiście, że się nie obrazę jak już to czuje się zaszczycona. Moim skromnym zdaniem twój blog ma duży potencjał i czekam na następny rozdział.

      Usuń
  5. Bardzo mnie zaciekawiło ! Zabieram się za czytanie poprzednich rozdziałów :)
    Będę tu częstym bywalcem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie mnie raduję, że coraz więcej osób postanawia zostać, że mną na dłużej.

      Usuń
  6. Muszę powiedzieć, że nawet mnie zaintrygowałaś, chociaż z reguły nie czytam blogowych opowiadań i mimo że zaczęłam tak "od środka" czyli najnowszego posta :D Masz dar pisarski. Sama też kiedyś pisałam opowiadania i chociaż zaprzestałam to nadal w mojej głowie wymyślam historie..

    W ogóle lekko to się czyta i wciąga. Lubię tajemniczych przystojniaków :D Jedyne co mogłabym zasugerować to przyjrzenie się interpunkcji i przecinkom (wiem, przeklęte przecinki) a będzie idealnie!

    Podrawiam!
    kingasbox.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuję się zaszczycona, że to ja miałam tę przyjemność zaintrygowania cię, zwłaszcza, że jak wyżej wspomniałaś z reguły nie czytasz opowiadań. Sama dość często, zamiast się skupiać na lekcji błądzę w obłokach wmyślając co raz to nowsze jak i dziwniejsze opowiadania, zapewnię większość z nich nigdy nie ujrzy światła, ale i tak w jakiś sposób sprawia mi to przyjemność, knucie tych wszystkich intryg, jak i sama władza nad życiem bohaterów, to właśnie my zarówno pisarki, jak i te początkujące, piszące dla zabawy lub przyjemności znamy to uczucie, kiedy wszystko zależy od nas, to my decydujemy kto żyje a kto umiera, normalnie jak panie życia i śmierci. Schlebiasz mi mówiąc, że mam dar pisarki, ale i tak bardzo miło to słyszeć bądź czytać. Dziękuję za zwrócenie mi uwagi na te przycinki i interpunkcję na pewno będę na nie uważała.

    Pozdrawiam!

    -S.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pomysł z przedstawianiem akcji z perspektywy różnych bohaterów jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Twój blog został dodany do Katalogu Euforia. Pozdrawiam, Repesco.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super opowiadanie ^.^
    Już nie mogę doczekać się kolejnej części :)
    Będę wpadał częściej :)
    http://przemekadamczyk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej kochana,

    Nominowałam Cię do LBA. Szczegóły znajdziesz tutaj: http://zakochany-rogacz.blog.onet.pl/liebster-blog-award/

    Pozdrawiam
    Em

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej! :)
    Ja również nominowałam Cię do Lba:
    Szczegóły tutaj:
    http://many-lives-with-you.blogspot.com/2015/04/lba.html
    pozdrawiam,
    weny :)

    OdpowiedzUsuń